magiie napisał(a):Dziewczyny
Postanowiłam poprobować metody "SuperNiani" i jak zbroi mimo kilku upomnienień to wsadzam go do krzesełka do karmienia (bo wszedzie indziej ucieka i jest taka ciuciubabka, która moze trwac kilka godzin)... Ile mam go trzymac 1,5 minuty? Tylko to ja z nim walczę, żeby go tam wsadzić... Po czym on się drze jak opetany i nie ma ma chwili "przełomowej" jak w SuperNiani, że dziecko się kapituluje i przychodzi przeprosić. Mój jest zajadły jak Czeczeniec... Gdybym go zostawiła w foteliku na 4 godziny to tyle własnie by wył w niebogłosy a później po "uwolnieniu" nawet, by na mnie nie spojrzał... nie mówiąc o jakiejkolwiek formie przeprosin.
Mam dośc argumetów, że On jest za Mały, że nie rozumie... jak tak dalej pójdzie to On będzie rządził w domu. :?
magiie napisał(a):
W końcu potrafię dac mu kalspa
Poza tym robi się agresywny... co mnie dziwi bo u nas w domu nie ma przemocy... w zadnej formie.
massiek napisał(a):Hej to i ja coś na piszę.
Moje dziecko tez nie należy do "Aniołków" i żadne kary ani metody "super niani" nie pomagały, ja po prostu jak mały dostaje histerii próbuję zająć go czymś innym wymyślam wtedy takie niestworzone zabawy że szok plus do tego cały czas trajkotam opowiadam mu np. że jestem strażakiem i właśnie idę po sikawę i idę do łazienki biorę ręcznik kąpielowy zwijam go w rulon i udaję strażaka i cały czas przy tym trajkotam a on w tym czasie nie myśli już o histerii tylko słucha mnie z ogromnym zainteresowaniem a potem to już sam się zaczyna w to bawić i jest ok.
Takich wymyślonych zabaw jest naprawdę mnóstwo i powiem Ci że sama możesz sie przy tym nieźle bawić a jak zobaczysz jak Twój maluch się chichra to zaraz zapomnisz o histerii.
Polecam.
sama widzisz... moja Weronika też była taka nieznośna, ale nigdy nie krzyczałam gdy robiła coś złego, np lampka - podeszłam do niej gdy majsterkowała i mówię: patrz mama włoży tu palca i zobacz co się stanie, po czym udawałam że razi mnie prąd i udawałam straszny ból po czym mówiłam że teraz udaję ale tak może być naprawdę... tłumaczyłam jej wszystkie konsekwencje danego czynu, bardzo dokładnie opisywałam co się stanie gdy to zrobi, jak bardzo będzie bolało ją lub kogoś... i tak przy każdej sytuacji, na ulicy, w piaskownicy, w samochodzie pokazywaliśmy co się stanie jak nie zapnie pasów i jak będzie wypadek to jak poleci i uderzy się......... i tak za każdym razem powtarzaliśmy w kółko... aż w końcu zrozumiała i teraz to sama daje rady innym :) jestem z niej dumna, jak mąż idzie do pracy to mówi mu: "ugażaj na ulicy bo bum zrobi auto" A jak była niegrzeczna i np nie słuchała podstawowych poleceń typu choć się ubrać lub nie maluj po ścianach i za trzecim razem po powturzeniu polecenia nie słuchała to do kąta, uciekała to spowrotem i tak do skutku aż zrozumiała że z kąta nie ucieknie a teraz wystarczy powiedzieć: licze do 3 jeśli nie posłuchasz to idziesz do kąta, nie zdążam zazwyczaj do 2 policzyć. A klapsa to nigdy nie dałam... cierpliwość i spokój to mnie uratowało
Xsenia1 napisał(a):Liczą się tylko dwie rzeczy: KONSEKWENCJA i CIERPLIWOŚĆ. Wiem, wiem nie łatwo być cierpliwym, gdy dziecko ci wyje od 10 minut, wiem takie wycie potrafi doprowadzić do wściekłości. Ale nie reaguj. Jedynie w sklepie gdy Krzyś zaczynał wyć to go wyprowadzałam (a często wynosiłam) ze sklepu i czekałam aż mu przejdzie.
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 39 gości