Witam. Mam pewien problem i to nie Mały. Od jakis 6-8 miesiecy mam grzybka. U ginekologa bylam juz 3 razy, za 1,5 tyg ide po raz kolejny. Otóż ten grzybek mk wgl nie przechodzi. Po lekach jakie dostalam (np flumycon (dla mnie i dla partnera) , clotrimazolum, gynazol i cos tam na g w tabletlach do lykania co tydzien) poprawa byla tylko przez chwile. Po tych lekach, ktore mam teraz przeszlo na jakies 2tyg (nie do konca przeszlo ale troszke) a teraz bam i od dwoch zaczyna sie to samo....
Co moze byc nie tak?
Od razu mowie ze z partnerem nie sypiam od czerwca poniewaz jest za granica.
Co zrobic zeby to cholerstwo sie odczepilo?