przez Kata » Cz kwi 28 2005, 18:54
Obudziliśmy brutalnie dziecię o 2 w nocy, nakarmiliśmy i wyposażeni w siate pieluszek, drugą zabawek a trzecią produktów spożywczych wraz z akcesoriami do jedzenia o 3 byliśmy już w samochodzie. Dziecko nie miało większego wyboru o tej nieludzkiej porze i usnęło, jak już się obudziło po jakimś tam czasie to było baaaardzo grzeczne, nie marudziło, śmiało się itp. Ok. 6 z hakiem zatrzymaliśmy się na jakimś parkingu niedaleko Piotrkowa Tryb. Który jest już blisko Łodzi i w przejmującym zimnie i okropnej mgle Dorianek zjadł swoją poranną kaszkę a my po kanapce. W Łodzi byliśmy koło 8 i zaraz po wjeździe do miasta naszym oczom ukazał się okazały instytut, wpakowaliśmy dziecko do wózka i poszliśmy szukać rejestracji, a potem pod gabinet, tam nastąpiła zmiana pieluszki. Na drzwiach gabinetu jak byk widniał napis: dzieci poniżej roku są przyjmowane poza kolejnością, no w szoku byłam że to jednak prawda i zapytałam siedzącą tu inną mamę o to – tak to była faktycznie prawda, hurra. Mama pokrzepiła też moje serducho mówiąc ze jej niespełna 3 letni synek tez ze spodziectwem i ze dr S. Jest super i w ogóle same pozytywy :D. Ludzie zaczęli przychodzić a moje dziecko mimo oczywistego zmęczenia i tkwienia 5 godzin z małą przerwą w foteliku zaczęło czarować i biegać za rączki za dziećmi, bawić się ich zabawkami, cieszyć, śmiać, szaleć i w końcu lekko marudzić (skąd on tyle siły wziął to nie wiem). Jako że wyczaiłam już ten fakt wchodzenia poza kolejnością więc ulokowałam się z małym tuptusiem koło drzwi, zwłaszcza że prawie w drzwiach zapuściła korzenia jakaś kobieta z kilkuletnią dziewczynką, przejrzałam jej zamiary władowania się do gabinetu i zagadałam grzecznie, czy ona teraz wchodzi. Ona że tak, a ja jej, że my jesteśmy poniżej roczku, a tu małe dzieci poza kolejnością wchodzą. A ona że ona tydzień temu była i nie została przyjęta i że przyjechała z daleka, to ja na to że ja tez z daleka, z Lublina i mówię: a skad pani przyjechała, pytam z ciekawości nie żeby się licytować kto z dalsza. A ona nic, tlyko że jej ton i postawa nie wskazywał raczej na to że zamierza nas w myśl tego co na drzwiach przepuścić. To jej mówię że dziecko nie dość że poniżej roku, od godziny 2 w nocy na nogach, zmęczone, 250 km przejechało a ona na to I CO Z TEGO? I Wlazła. Na takie stwierdzenie coś mi się zagotowało w środku i dawaj za nią, i pytam lekarza czy to prawda ze dzieci poniżej roczku bez kolejki a on że tak, ale babsko wlazło i nie zamierzało odpuścić, a my nie chcieliśmy robić awantury i wyszliśmy. Wrrrrrrrrrr
Weszliśmy w końcu, pan dr okazał się być bardzo miły I rzeczowy, no taki że trudno mi to ująć ale zdobył nasze zaufanie, powiedziałam mu że przyjeżdżamy aż z Lublina bo nam go polecono, zdziwiony był i chyba mile ,w te parę minut trwania wizyty wszystko wyjaśnił, od razu powiedział że to spodziectwo typowe prąciowe, ze siusiak krzywy i typowo napletek z jednej strony, że operuje się to jak już dziecko kontroluje swoje potrzeby fizjologiczne, bo wtedy też jak jest większe to i siusiak jest większy i łatwiej im jest wstawić nową cewkę moczową odtworzoną ze skóry napletka (czyli praktycznie potem dziecko wygląda jak obrzezane) i łatwiej jest skleić obie te cewki starą i nową i jest mniejsze ryzyko przetoki, czyli przeciekania na ich styku. Ta prosta jakże informacja natychmiast przekonała mnie że jednak warto poczekać z rok lub więcej ale powiedziałam że obawiam się że potem jak będzie świadomy manipulacji przy siusiaku to może mieć jakieś traumatyczne odczucia, ale dr stwierdził że tak nie będzie bo wszystko w znieczuleniu itp.. no zobaczymy. Wyszliśmy bardzo zadowoleni ze skierowaniem do szpitala za rok lub ileś tam w kieszeni, mam tylko zadzwonić i ustalić termin.
Po wyjściu z CZMP pojechaliśmy do kuzyna który jak się okazało mieszka w lesie pod Łodzia, a nie w Aleksandrowie jak myśleliśmy hihi, dziecie się tam zrelaksowało tarzając się i raczkując po trawie z tatusiem i tak wyluzowane mogło ruszyć w dalszą drogę, znaczy powrotną. Kolejne 5 –6 godzin w foteliku nie pozbawiły go humoru i prawie nie marudził, był naprawdę baaaardzo dzielny i kochany, tak że jestem w glębokim szoku