Wizerunek kobiety jako matki (długie, ale warto ...)

Moderatorzy: extreme, saba79

Wizerunek kobiety jako matki (długie, ale warto ...)

Postprzez Netis » Wt sty 31 2006, 18:42

Autorką tekstu jest Monika Ruckgaber-Jurewicz
mgr Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, terapeuta, trainer of Art of NLP.

Opracowuje programy autorskie, prowadzi treningi rozwojowe, tematyczne i terapeutyczne. Specjalizuje się w szkoleniach dla biznesu w zakresie: komunikacji, sprzedaży, telemarketingu, obsługi klienta, motywacji, prezentacji, umiejętności konstruowania celów indywidualnych i zespołowych, integracji (również w systemie outdoor), zarządzania zespołem, sztuki negocjacji wielopoziomowych, stylizacji i wizażu.


Wizerunek kobiety jako matki

Dwa ostatnie artykuły poświęciłam tworzeniu związku opartego na właściwych relacjach, dopasowaniu i miłości. Nadaje to sens naszemu życiu, określa jego jakość, determinuje powodzenie i sukces. Dobry, pełen miłości związek, to szczęśliwy "dom". To kochane oraz kochające, radosne i pełne poczucia bezpieczeństwa dzieci. Tworzenie poczucia bezpieczeństwa dziecka dokonuje się w procesie modelowania, czyli uczenia się od rodziców ich wzajemnych relacji, sposobu okazywania emocji, zasad współżycia, a przede wszystkim wyznawanych przez nich wartości. Te wartości, które w domu były ważne i szczególnie przestrzegane, są przenoszone i wyznawane przez dzieci w późniejszych związkach. Paradoksalnie, modelowanie dotyczy również tzw. modeli negatywnych związanych na przykład z agresją, despotyzmem, a często nawet nałogiem. Ten ostatni model, np. związany z naśladowaniem tendencji do nadużywania alkoholu, zostaje powielany, jeśli nie wytworzy się u dziecka silna postawa buntu wobec pijącego rodzica, zakończona zerwaniem patologicznych relacji.

Trudno się dziwić, że ten czy inny model funkcjonowania w domu jest powielany. Zostaje on bardzo mocno zakotwiczony, zaprogramowany w nieświadomości i świadomości dziecka. Proces programowania zaczyna się w momencie narodzin, a nawet jeszcze wcześniej, gdyż stosunek matki do dziecka jest przez nie odbierany już w okresie płodowym. Emocje matki, jej nastrój itd. mają wpływ na pracę narządów wewnętrznych poprzez wydzielanie odpowiednich substancji w organizmie. Tak pracuje organizm - to ciągły proces przetwarzania informacji dokonywany poza naszą kontrolą (chyba że chcemy i umiemy mieć na to wpływ).

Rodzina to system współzależnych elementów. Wzajemne oddziaływanie, dotyczy więc również rodziców, których interakcja wpływa zarówno na nich, jak i dziecko. Są to relacje zwrotne, wszyscy wpływają na wszystkich, jak w każdym, nawet najmniejszym systemie.

Jak wynika z tej, bardzo pobieżnej analizy, istnieje ciągła współzależność pomiędzy relacjami rodziców, a ich wpływem na aktualne i późniejsze funkcjonowanie dziecka, a także jego kształt osobowościowy. Warto zatem zastanowić się nad wizerunkiem kobiety jako matki, rozumianym jako wizerunek rodzica, oraz jego wpływu na proces rozwoju dziecka.

Warto przeanalizować zależność kształtowania się postawy, osobowości i zachowania dziecka, od jakości relacji rodziców i ich postaw. Zwrócić uwagę na wpływ rodziców na proces uczenia dziecka od pierwszych dni życia. Zacznijmy zatem od początku, od tych pierwszych dni. Kiedy dziecko pojawia się na świecie, wymaga troskliwej opieki. Jakość tej opieki to wizytówka macierzyństwa i miłości. Dla każdej, kochającej matki jest oczywiste, że miłość i troskliwość nie zna limitu.

To prawda, bezgraniczna miłość jest wpisana w definicję macierzyństwa. Ważne jednak, aby bezgraniczna miłość szła w parze ze świadomością wielkiego wpływu, jaki wywierają rodzice na dziecko i proces uczenia, który rozpoczął się już w łonie matki.

Pierwsza myśl o dziecku, decyzja dotycząca jego pojawienia się na świecie, czy jest chciane i kochane, a potem pierwszy dotyk, pierwsze karmienie, pierwszy uśmiech, czy słowo - to wszystko są dla dziecka informacje. Mówią o stosunku matki do niego i są odbierane na początku na nieświadomym, a potem świadomym poziomie.

To, że dziecko jest małe i, naszym zdaniem, nic nie rozumie, to nie oznacza, że nie czuje. Często tego nie rozróżniamy. Zapominamy, lub nie zdajemy sobie sprawy z tego, że pierwsza zabawa, to pierwsza lekcja "manipulacji". Nie wiemy lub nie chcemy wiedzieć, że każda relacja wzmocniona nagrodą (np. uśmiechem) lub karą (np. podniesionym głosem, krzykiem czy klapsem) jest procesem uczenia.

Zapytacie pewnie, kochane mamy, dlaczego przywiązuję do tego tak dużą wagę? Otóż jest to bardzo ważny proces, który kształtuje rozwój dziecka zarówno teraz, jak i w przyszłości. Nasze zachowania wpływają na ten proces w najdrobniejszych szczegółach.


Jest on fundamentem późniejszych zachowań, umiejętności i postaw dziecka wobec siebie i innych. To właśnie wtedy (tzn. do 5-7 roku życia), kształtuje się psychika naszego maleństwa i jego tzw. potencjał. Powstają podwaliny poczucia wartości, samooceny i innych ważnych cech warunkujących rozwój inteligencji emocjonalnej i intelektualnej. Wpływają na to, w jaki sposób nasze dziecko będzie myśleć, planować, podejmować decyzje i osiągać zamierzone cele. Gra jest, jak sądzę, warta przysłowiowej "świeczki".

Warto mieć świadomość dokąd zmierzamy i wpływ na to, co chcemy osiągnąć w zakresie wychowania. Świadome naszych rodzicielskich potrzeb, zastanówmy się więc nad różnymi mechanizmami wychowania popartego świadomością, że dziecko to dzieło naszego życia "ulepione" naszymi dłońmi. Dokładnie to, co z cierpliwością i pokorą tworzyliśmy przez całe jego życie, otrzymujemy jako rezultat swoich działań. Kiedy więc krzyczymy na dziecko, to tak, jakbyśmy krzyczały na siebie, a kiedy je obwiniamy, to tak, jak krytykowałybyśmy siebie...

Uważajmy więc na oceny kierowane wobec dzieci. Zanim to zrobimy, zastanówmy się, gdzie wcześniej został popełniony błąd. Czego dane zachowanie jest rezultatem?

Tę zależność najlepiej ilustruje jedna z tez NLP, która mówi, że wartość komunikatu, to informacja jaką się uzyskuje. To oznacza, że reakcje dziecka są właśnie taką informację, jaką my rodzice, uzyskujemy w wyniku interakcji z dzieckiem. Świadczy ona jednoznacznie o jakości wychowania. Przeanalizujmy to na przykładzie.

Mama wkłada do łóżeczka dziecka dużo różnych, kolorowych zabawek i wychodzi z pokoju, aby zająć się swoimi zadaniami. Wie, że dużo różnorodnych, kolorowych zabawek rozwija dziecko i zajmie na jakiś czas jego uwagę, aby mogła spokojnie ugotować obiad. Dziecko ogląda zabawki, bawi się nimi, biorąc co jakiś czas którąś do buzi. Jest zaciekawione ich różnymi kolorami i kształtami, radośnie grucha. Po jakimś czasie poczuło się znudzone tą samotną zabawą, więc kiedy potrącona niechcący zabawka wypadła miedzy szczebelkami z łóżeczka spodobało mu się to bardzo. Zaczęło więc kolejno wyrzucać zabawki z łóżeczka patrząc na to ciekawe zjawisko. Najpierw jedną fruu... z łóżeczka i patrzy, jak zabawka ląduje na dywanie, potem czeka, co się dalej wydarzy. Mamy nie ma, więc drugą fruu..., cisza, a więc trzecia, czwarta...

Nawet trochę ożywiło się tą zabawą i znów zaczęło wdzięcznie gruchać. Każda zabawka wydawała inny dźwięk lądując na podłodze i gdzie indziej się zatrzymywała. Niektóre upadały na inna zabawkę i to był zupełnie inny dźwięk, niż kiedy upadały na dywan. Po chwili dywan był pokryty różnokolorowymi zabawkami i wyglądał zupełnie inaczej niż zwykle.

Kiedy jednak ostatnia zabawka znalazła się na podłodze, zrobiło się trochę smutno. Skończyła się zabawa, a w łóżeczku pusto. Cóż, buzia w podkówkę i parę łez potoczyło się po policzku, a mama nie przychodzi. Więc łezki zaczęły lecieć na dobre i po chwili dołączył się głośny płacz. O, to już stało się skuteczniejsze, bo po chwili pojawiła się mama.



I. WARIANT
Miała groźną minę, nakrzyczała na dziecko, że nie potrafi się samo bawić, kiedy ona musi ugotować mu obiad i do tego robi bałagan, który potem ona musi sprzątać. Zastanów się, czego nauczyło się dziecko... i napisz, co Ty tym myślisz jako matka lub obserwator...

Ja napiszę swój komentarz w następnym artykule. Będziesz mogła porównać te dwie opinie i odnieść je do swojego stylu wychowania.

II. WARIANT
Miała zaciekawioną minę i powiedziała: jaki jesteś zdolny syneczku, jak daleko wyrzuciłeś te zabawki. Jesteś silny. Mój mężczyzna. Na pewno wyrośniesz na sportowca. Czego w wyniku tej reakcji matki nauczyło się dziecko? Pokuś się o swój komentarz...

III. WARIANT
Miała spokojną twarz, ale kiedy zobaczyła, że wszystko OK wyszła z powrotem. Kiedy zacząłem płakać jeszcze głośniej wcale nie przyszła.

Po jakimś czasie znudził mi się ten płacz, więc przestałem. O!, wtedy przyszła uśmiechnięta i z podziwem popatrzyła na moje dzieło. Jaki silny i mądry chłopczyk umie wyrzucić zabawki z łóżeczka - powiedziała. Wzięła mnie na ręce, pocałowała i posadziła na dywanie. Powiedziała również, że teraz razem wrzucimy zabawki z powrotem do łóżeczka i zrobimy przy okazji z nimi porządek. Raz ja, raz mama wrzucaliśmy zabawki do łóżeczka świetnie się bawiąc. Potem układaliśmy je na swoim miejscu w moim pokoju.
Trzy ostatnie zabawki ja sam położyłem na miejscu. Wiedziałem, gdzie jest ich miejsce, a mama była dumna.
A w wyniku tej reakcji mamy czego nauczyło się dziecko? Również w tym wypadku napisz swoją opinię...


Trzeba być bardzo uważnym na zachowania i słowa wypowiadane do dziecka i przy dziecku. Należy przewidywać konsekwencje swoich, nie zawsze przemyślanych, reakcji. Wymaga to wysiłku, ale daje w zamian dużo szczęścia i radości, której nie zrekompensuje nic innego na świecie.

To ogromna radość, ale również odpowiedzialność.

Nagrodą są dopiero rezultaty, czyli owoce naszej pracy wychowawczej,kiedy z dumą patrzymy jak nasze dziecko radzi sobie w życiu. Włożony trud wysiłek zaowocuje wtedy, kiedy i ono stanie się rodzicem.

Matka to dla mnie szczególne słowo, którego sens pojęłam tak naprawdę dopiero wtedy, kiedy mojej Mamy już nie było... Obudziłam się jak ze snu, nie mogąc nic zmienić w smutnej rzeczywistości związanej z JEJ brakiem. Dziś wiem, że matka to największy dar dany nam od losu. To KTOŚ, kto będzie zawsze nam towarzyszył, nawet wtedy gdy nie będzie już obecny. Wszystko to zrozumiałam za późno.

W Waszym przypadku może być inaczej, tym bardziej kiedy jeszcze macie na to wpływ. Wybaczcie mi tę refleksję...

Teraz, zgodnie z wcześniejszą obietnicą, proszę kochane mamy, o krótki rachunek sumienia. Zadam Wam kilka pytań. Zapiszcie swoje przemyślane odpowiedzi, aby potem je przeanalizować.

Oto pytania:

Czy bawimy / łyśmy się z dzieckiem?
Dlaczego to robimy?
Jak często to robimy, czy wynika to z naszych możliwości (np. czasowych), czy potrzeb dziecka?
Po co bawimy się z dzieckiem - dla siebie czy dla dziecka? W tym pytaniu proszę szczególnie o szczerość to wcale nie takie oczywiste, kiedy wnikliwie przeanalizować to pytanie!
Czy może robiłyśmy to na wyraźne żądanie dziecka, np. prośbę czy płacz?
Jak przebiegała zabawa, czy była spontaniczna, czy zaplanowana?
A może czasem spontaniczna, a czasem zaplanowana, od czego to zależało?
Czy miałyśmy wystarczającą ilość czasu na tę czynność?
Czym kończyła się zabawa, jaki nastrój miało dziecko i my po jej zakończeniu?
We wszystkich pytaniach zawarłam bardziej lub mniej ukrytą sugestię, że to jak się bawicie z dzieckiem jest określonym sposobem oddziaływania na nie, a zatem wpływa na osobowość Waszego maleństwa.

Wychowanie powinno być aktem świadomego działania. Świadomego, co wcale nie znaczy pozbawionego spontaniczności. Działania spontaniczne są bardzo potrzebne w życiu dziecka i kontakcie z nim. Budują kreatywność i twórcze wykraczanie poza utarte schematy. Tworzą indywidualizm, system wewnętrznej samooceny i sprawczości. Jednak stosowane jako jedyna forma aktywności tworzą nieporządek w myśleniu i działaniu. Zaplanowane zabawy zawsze mają jakąś konkretną intencję związaną z potrzebami dziecka. W każdym razie dobrze, aby tak było.


To stymuluje jego rozwój, jest szybką diagnozą potrzeb i zainteresowań. Kiedy zdarza się, że dzieci mają trudności z wyborem kierunku studiów, czy jeszcze wcześniej szkoły średniej, jest to często rezultatem nie rozpoznanych wcześniej jego zdolności i zainteresowań. Te zasoby nie zidentyfikowane i nie rozwijane po prostu giną. Rozwój zdolności to również trening związany z ich doskonaleniem. Dopiero wtedy stają się prawdziwą pasją.
Zabawa z rodzicem to niezbędny element kontaktu, uczenia, a więc rozwoju dziecka. Ten rozwój dotyczy równie mocno intelektu, co emocji.

Dobrze jest, gdy zabawa wynika z potrzeb dziecka. Jest stabilnym fragmentem codziennego scenariusza. Ważne jednak, by dziecko miało również czas dla siebie. W jego rozwoju potrzebny jest czas, kiedy samodzielnie zagospodaruje część dnia, wymyśli sobie zabawę i świadomie zgodzi się dać czas matce na odpoczynek lub przyjemność. Ważne, aby uczyło się szanować innych, zamiast egoistycznie podporządkować sobie rodziców kierujących się fałszywie rozumianą miłością. Jeżeli bawimy się z dzieckiem na jego wyraźne żądanie lub wymuszenie uczymy je manipulowania sobą i doskonalenia się w coraz to nowszych sposobach wpływu na nas. Nie należy poddawać się tej manipulacji, kiedy czas zabawy jest określony, gdyż dziecko przeniesie te wzorce w późniejsze relacje z rodziną, przyjaciółmi, szefami czy podwładnymi. Unikajmy jednak takiej sytuacji, kiedy tłumacząc się brakiem czasu, nie bawimy się z dzieckiem wcale.

Tak jak zabawy dziecko winno uczyć się samodzielności. Im jest starsze, tym czas przeznaczony na samodzielne zadania powinien być dłuższy. Często jednak zdarza się, że rodzice zabierają mu tę samodzielność. Przejawia się to na przykład we wspólnym odrabianiu lekcji. Jest to błąd (chyba, że są specjalne zalecenia pedagogów związane z deficytami rozwojowymi), który rodzice popełniają albo na życzenie dziecka, albo gdy chcą z nim dłużej przebywać. Kierują się wtedy osobistymi pobudkami, nie zaś dobrem dziecka. Częstym rezultatem takiego działania jest brak umiejętności samodzielnego myślenia w późniejszym okresie życia.

Dziecko niejako uzależnia się od prowadzenia go przez osobę rodzica. Przestaje rozpoznawać trudności i chcieć je pokonywać, gdyż czeka na gotowe rozwiązanie. Jeżeli już zdecydowaliśmy się towarzyszyć dziecku przy odrabianiu lekcji, to prośmy, oby ono wyznaczało następny krok, nie przejmujmy inicjatywy. Dajmy mu szansę próbować różnych rozwiązań i badać konsekwencję określonego sposobu myślenia. Podążajmy za dzieckiem. To oczywiste, że czasem trzeba dziecku pomóc, coś wyjaśnić. Jednak odrabianie z nim lekcji, jest zabieraniem mu możliwości nauczenia się samodzielnej pracy, a potem działania, podejmowania decyzji.
Utrwala się w nim potrzebę ciągłego wsparcia, brak zaufania do własnych możliwości, co w konsekwencji może prowadzić do wytworzenia niskiej samooceny.

Zabawa powinna, jak wcześniej pisałam, zawierać elementy spontanicznego działania i zaplanowanego uczenia, a więc tworzyć pewną strukturę. Z bałaganu, jakiego na przykład wymaga budowa z klocków, winien wyłaniać się porządek (ułożenie zabawek na miejscu).

Zabawy o różnym charakterze można proponować dziecku w różnych częściach dnia. Jeżeli jest to zabawa wieczorna, powinna wygaszać stan emocjonalny dziecka, aby nie szło ono spać podekscytowane.

W przeciwieństwie do zabawy wieczornej, zabawa w ciągu dnia, na poziomie emocjonalnym, powinna się kończyć pewnym niedosytem, aby chętnie była kontynuowana następnego dnia. Natomiast poziom intelektualny powinien być dostosowany do wieku i możliwości dziecka lub trochę go wyprzedzać.

Dość dużo miejsca w tym artykule poświeciłam zabawie. Jest to jednak podstawa późniejszych osiągnięć szkolnych i... życiowych. Na przykład to, czy dziecko kończy zabawę, czy przerywa ją w połowie znudzone, czy jest ciekawe rozwiązania, czy potrafi się koncentrować na określonym zadaniu, jak chętnie uczy się nowych elementów, co robi w sytuacji porażki... i sukcesu, jest informacją o jego późniejszym funkcjonowaniu. Jeżeli dziecko przerywa zabawę, może to być informacja, że zabawa jest za trudna lub trwa za długo. Jeżeli tak nie jest, powinna zakończyć się określonym finałem. U starszych dzieci, które już rozumieją ciągłość zdarzeń, może być kontynuowana następnego dnia, gdyż wymaga długiego procesu tworzenia. W tym miejscu ważna jest nasza rola i rodzicielska odpowiedzialność.

Na koniec przedstawię Wam możliwe interpretacje poszczególnych wariantów, których scenariusze naszkicowałam w pierwszej części tego artykułu. Są pisane z pozycji dziecka i przedstawiają jego potencjalne reakcje na zachowanie mamy oraz naukę z tego płynącą:

I. WARIANT
Nie można wyrzucać zabawek, kiedy mama gotuje obiad, a tak było fajnie. Nie można też robić bałaganu. Kiedy chcę, żeby mama przyszła trzeba głośno płakać, cicho nie działa. Jaka mama biedna, że musi gotować i sprzątać. A tak naprawdę potrafię bawić się sam, tylko nie miałem już czym. Mama jest niesprawiedliwa, oskarżyła mnie nie słusznie. Chyba mnie nie kocha. Nie ma dla mnie czasu. A może jestem "do kitu", bo nie umiem się sam bawić... Tak można długo spekulować i dochodzić do coraz bardziej rozpaczliwych scenariuszy. Na pewno takie zachowanie mamy nie wspiera dziecka. Uczy je natomiast, że jest "do kitu" i pewnie mama je nie kocha. Dziecko uczy się również, że na jej uwagę, czy miłość trzeba zapracować płaczem. Tak tworzy się w przyszłości poczucie winy dziecka wobec matki.

II. WARIANT
Zrobiłem ciekawe rzeczy, jestem zdolny i silny. Mama lubi, kiedy tak robię, a więc chyba mnie lubi. Mówi, że jestem jej synkiem. Chce żebym był sportowcem. Trzeba głośno płakać, wtedy mama przyjdzie. Dziecko uczy się, jakie zachowania są dla mamy ważne i jakie można wykorzystywać, aby dostać jej uwagę. Czuje się bezpiecznie i poznaje jej oczekiwania wobec niego.

III. WARIANT
Mama czuwa nade mną. Mogę czuć się bezpieczny. Jestem silny, mądry i mama mnie kocha. Podobało jej się, jak wyrzuciłem zabawki. Można się fajnie bawić, a potem można zrobić coś odwrotnego i też jest wesoło. Mama lubi porządek. Fajnie jest robić porządek z mamą, ale też można to robić samodzielnie. Wtedy mama jest dumna, że wiem, gdzie jest miejsce zabawek. Płacz nie działa, mama nie przychodzi. Lubi, kiedy jestem radosny.




Reasumując, łatwo można zauważyć, że każda reakcja matki ma określone konsekwencje dla dziecka. Oczywiście przejaskrawiłam celowo dalekosiężność wniosków wyciąganych przez dziecko (wiele z tego dokonuje się na nieświadomym poziomie). Chciałam Wam uświadomić, jak powstają mechanizmy uczenia i jak łatwo dziecko generalizuje (uogólnia) zachowania tak ważnych dla siebie osób, jakimi są rodzice. Dokonuje się to na bazie silnych emocji związanych z poczuciem bezpieczeństwa.

Jeżeli mama, czy rodzice, nie zaspokoją tej potrzeby, rodzą się zaburzenia emocjonalne skutkujące w przyszłym, dorosłym życiu dziecka. Jednak aby tak się stało, określone zachowanie matki, czy rodzica musi być kilkakrotnie powtórzone. Dlatego moją intencją jest poinformować Was o możliwych konsekwencjach, a nie przerażać, czy wpędzać w poczucie winy.

Jak świat światem rodzice popełniają błędy i będą to robić choćby z tego powodu, że nie wiedzą, jak reagować. Ważne jest jednak, aby na tych błędach uczyli się czegoś o sobie i swoich dzieciach. Ja, jako matka i psycholog, także popełniam błędy. To oczywiste, że najtrudniej mieć dystans do własnego dziecka. W takich trudnych sytuacjach moim celem jest zbieranie informacji o wydarzeniach, których rezultat mnie martwi i zmieniać to, co nie działa.
<img src="http://img212.imageshack.us/img212/8651/0081039872bj6.jpg" /></a>
<img src="http://photos12.nasza-klasa.pl/dev30/0/034/969/0034969472.jpg">
<img src="http://www.wunschkinder.net/forum/ticker/tick/15/04/2005/25/18/Peter/0/0/102/204.png">
<a href="http://www.suwaczek.pl/" title="Wielkanoc - odliczaj do świąt"><img border="0" src="http://www.suwaczek.pl/cache/bdcd02b529.png?html"></a>
http://www.allegro.pl/my_allegro.php?pa ... &type=sell
Avatar użytkownika
Netis
 
Posty: 6818
Dołączył(a): Śr gru 01 2004, 01:00
Lokalizacja: KATOWICE obecnie SIEMIANOWICE ŚLĄSKIE

Powrót do Śląskie

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 10 gości