przez aniao » Wt lut 14 2006, 18:01
Hej,
I jak dzis sie trzymacie przyszle mamusie?
Dziekuje za gratulacje:):):)
Alicja spi a wiec znalazlam chwile czasu, zeby cos naskrobac...jesli chodzi o porod to juz wczesniej zaczelismy z mezem wszelkich mozliwych, naturalnych sposobow na wywolanie porodu a wiec bylo i sprzatanie, kapiele, chodzenie po schodach no i oczywiscie przytulanko z mezem :) i chyba to ostatnie podzialalo :D. Kilka dni przed porodem zaczal odchodzic mi czop sluzowy - nie bylo tego duzo a w Tym Dniu obudzilam sie okolo drugiej w nocy bo poczulam cos mokrego wiadomo gdzie :), polecialam do lazienki i tak na moje oko byly to wody plodowe, wiec mowie do meza - mozesz zamawiac taksowke do szpitala. Hehe, biedak zaspany zapytal czy jaja sobie robie czy naprawde wiec mu mowie, ze chyba mi wody odchodza no i na potwierdzenie znowu mi polecialo, nie czulam zadnych skurczy wiec powoli zaczelismy dopakowywac torbe i ubierac sie. Maz zapytal czy mam skurcze wiec mu mowie, ze tylko troche mi brzuch sie spina ale nie boli - kazal mi mowic kiedy to mam i mierzyl czas - wyszlo co trzy minuty. O 3 rano przyjechala taksowka i o 3.30 bylisy juz w szpitalu - w taksowce zauwazylam, ze skurcze sa coraz intensywniejsze, ale nie byly jeszcze bolesne. Zameldowalismy sie na izbie przyjec, Pani wszyskie dane spisala, zmierzyla cisnienie, sprawdziala co ile sa skurcze i stwierdzila, ze calkiem ladnie bo co trzy minuty, lekarz mnie zbadal - 3 cm rozwarcia, przebralam sie i zaprosila mnie na lewatywke. Od tej pory skurcze stawaly sie coraz bardziej bolesne ale moglam jeszcze o wlasnych silach dojsc na porodowke. A na porodowce hop na lozeczko i zaczelo sie, kazdy skurcz coraz silniejszy. Lekarz powiedzial, ze znieczulenie zapoda jak beda co najmniej 4 cm rozwarcia i kazal czekac. Pytal czy moge zniesc bol bo jesli nie to przed zo moga podac dolargan, ale tego nie poleca. Powiedzialam, ze jak dojde do granicy bolu to im powiem no i pomeczylam sie tak okolo godzinki i spasowalam, poprosilam o znieczulenie. Lekarz najpierw mnie zbadal i stwierdzi 10 cm rozwarcia a wiec nie ma mowy o ZO, w skranjnych przypadkach moga podawac Dolargan, ale moze zaszkodzic dziecku no i zaczal sie drugi etap porodu (pozniej w ksiazeczce zdrowia dziecka przeczytalam, ze trwal 12 minut), nie wiem ile bylo partych, tak na moje oko okolo 5. Przy skurczach partych bol w moim przypadku byl latwiejszy do zniesienia bo skupialam sie na tym, zeby przec jak najmocniej i w koncu zobaczyc moje male cudenko :):), no i wiecie co? Jak juz ja zobaczylam to nic sie nie liczylo, ten caly bol przed byl juz niewazny, widzialam jak ja polozyli, wycierali, odsysali sluz a ona tak spokojnie to znosila i mialam wrazenie, ze z ciekawoscia chlonie nowe doswiadczenie :):):). Malzonek przecial pepowne a pozniej dostalam Alicje na brzuch i moglam ja dotknac :):), naprawde nie da sie tego opisac. Potem zabrali ja na wazenie itp, a ja musialam tylko raz poprzec zeby wyszlo lozysko no a pozniej szycie i na szycie dostalam juz Dolargan - czulam sie jak na haju;) ale grunt, ze tutaj juz nic nie bolalo. Reaumujac, na porodowke trafilam o 4 rano a Alicja urodzila sie o 5:42 a wiec bylo naprawde ekspresowo:):).
Chce Wam tylko napisac, zebyscie nie stresowaly sie porodem, wiadomo, ze bol zawsze temu towarzyszy, ale latwo o nim pozniej zapomniec, z drugiej strony tej chwili kiedy widzi sie po raz pierwszy swoje malenstwo nie zapomina sie nigdy :):):). Mysle, ze jak juz u Was sie zacznie to nie bedziecie panikowac tylko z pelna swiadomoscia bedziecie obserwowac siebie i to co sie z Wami dzieie. W kazdym razie zycze Wam, zebyscie urodzily swoje malenstwa szybko i bezproblemowo:):):).
Trzymajcie sie cieplutko i czekam na wiesci jak tylko zauwazycie, ze cos sie dzieje...
Pozdrawiam:):)
Ania