W mojej rodzinie kupujemy sobie bardzo drobne prezenty ale takie które sprawią radość.
Poprostu u nas nigdy nie przywiązywaliśmy uwagi do tego bardzo.
U mojego męża odbywa się wszystko na bogato...
Było już wiele pomysłów, min losowanie , ale miał być jeden prezent dla osoby ale drogi , tak więc my byśmy wylosowali dwie osoby i dwa drogie prezenty takie za łącznie ok 500. Do tego prezenty dla dzieci, też drogie. Ogólnie w rodzinie mesa jesteśmy uważani za dusigrosze. My akurat nie przywiązujemy się do tego typu spraw, jesteśmy ogólnie niezbyt rozrzutni , ale też staramy się zachować zdrowy rozsądek. Teraz padł pomysł żeby kupić rodzicom prezent taki robot odkurzający za ok 1200... Mamy się złożyć we 3 rodziny. Czyli po 400 na rodzinę... Dla nas to za duża kwota i nie chodzi o to że stać nas na to, tylko uważamy że przeznaczanie takiej kwoty na prezent jest przesada.do tego mamy jeszcze 2 swoich dzieci , siebie i łącznie 4 chrześniaków.
Generalnie jesteśmy postrzegani źle przez pryzmat pieniędzy.
Reszta rodzeństwa żyje na kredyt, wszystko dosłownie wszystko,od mieszakania po wakacje i lodówkę.
My wszystko co mamy mamy za gotówkę łącznie z domem. Poprostu żyjemy skromniej, bo nie chcemy uzależniać swojego szczescia od pieniędzy, od drogich samochodów, wakacji, jedzenie w knajpachz drogich wyjsc itd.
Rozumiem że ktoś chce żyć inaczej, ale fajnie by było gdyby ktoś akceptował też to w jaki sposób my żyjemy.
Nie biedujemy niewiadomo jak, poprostu nie jesteśmy tak rozrzutni jak reszta rodzeństwa ale przez to postrzegani gorzej...
Np na imieniny bardzo urodziny rodziców też kupuja im drogie prezenty natomiast my tak raczej normalnie. Ale przy nich wypadamy bardzo blado...
Co robić ? Bo mam wrażenie że oni wszyscy nas oceniają tylko przez pryzmat tego...
No i teraz problem ze świętami, bo ja nie potrzebuje żeby moje dzieci dostawały super drogie prezenty od innych... Bo uczymy ich że szczęście nie powinno być zależne od gadżetów