przez violka » Pt paź 16 2009, 20:01
Facet dostał na urodziny papugę.
Od początku, kiedy tylko wniósł klatkę do domu i zdjął z niej zasłonę,
zorientował się, że miała okropny nawyk przeklinania, rzucała mięchem co
drugie słowo.
Cóż było zrobić - wyrzucić żal, zawsze to jakiś towarzysz, zresztą prezent.
Przez szereg długich dni starał się walczyć ze słownictwem papugi. Mówił
do niej miłe słowa, puszczał łagodną, klasyczną muzykę, robił wszystko,
żeby dać papudze dobry przykład... słowem pełna poświęceń terapia. Na
próżno.
Pewnego dnia, kiedy papuga wstała lewą nogą i była wyjątkowo
niegrzeczna, opryskliwa i obrażała go na każdym kroku, coś w nim pękło.
Zaczął krzyczeć, ale papuga darła się głośniej. Potrząsnął nią i nie
dość, że zbluzgała go tak, że wiązanki nie powstydziłby się marynarz
pływający na transatlantykach, to jeszcze dostał parę razy dziobem. W
akcie desperacji wrzucił ptaka do zamrażarki, zatrzasnął drzwi, oparł
się o nie i zsunął w dół.
Papuga rzuciła się kilka razy o ściany zamrażarki, facet usłyszał
przytłumiony bełkot i nagle wszystko ucichło.
Facet ochłonął trochę, naszły go wyrzuty sumienia więc otworzył szybko
drzwi zamrażarki. Papuga w milczeniu weszła na jego wyciągnięte ramię
powiedziała:
- Najmocniej przepraszam, że uraziłam pana moim słownictwem i
zachowaniem, proszę o przebaczenie - dołożę wszelkich starań, aby się
poprawić i nie dopuścić do podobnych scen w przyszłości.
Facet tego się nie spodziewał - taka nagła zmiana była co najmniej
szokująca -
już otwierał usta chcąc zapytać co spowodowało tak radykalną zmianę, kiedy
odezwała się papuga:
- Mogę zapytać co zrobił kurczak?